Więcej o tym, co jest w projektach przeczytasz tutaj.
To sprawa tych projektów wywołała poważne napięcia wewnątrz koalicji rządzącej tuż przed wyborami samorządowymi. Lewica miała za złe marszałkowi Szymonowi Hołowni, że odłożył pierwsze czytanie projektów na czas „po wyborach”. Hołownia tłumaczył, że chce, by odbyło się to bez niepotrzebnych emocji przedwyborczych.
– To, co było planem minimum dla koalicji, to nie pokłócić się o kwestię aborcji. To głosowanie pokazuje, że pójdziemy w dobrą stronę – skomentował dzisiejsze zgodne głosowania partii koalicji rządzącej premier Donald Tusk.
Mogłoby się wydawać, że powrót tematu aborcji jest na rękę głównej partii opozycyjnej. Jednak okazuje się, że ta sprawa wciąż budzi napięcia także w samym PiS.
Wśród wstrzymujących się nad odrzuceniem projektu Trzeciej Drogi był także poseł PiS Piotr Muller, były rzecznik rządu Zjednoczonej Prawicy. – Zagłosowałem przeciwko projektom wprowadzającym aborcję na życzenie. Jestem ich przeciwnikiem – mówi Interii, odnosząc się do projektów KO i Lewicy.
– Co do drugiej kwestii dzisiaj nie rozstrzygaliśmy finalnego poparcia projektu dotyczącego przywrócenia wcześniejszego kompromisu. Głosowanie dotyczyło tylko tego, czy mają się dalej toczyć prace w komisji w sprawie wypracowania nowych regulacji w potencjalnym nowym kompromisie na bazie przedstawianego projektu. Dlatego wstrzymałem się od głosu. Dopiero po pracach komisji będę w stanie zdecydować, czy można poprzeć projekt, który regulowałby w inny sposób tę materię – dodaje.
PiS podzielone w sprawie kompromisu aborcyjnego
Zdecydowana większość klubu głosowała jednak inaczej. – Źle się stało, że projekty Lewicy, KO i Trzeciej Drogi zostały przyjęte przez Sejm, bo wszystkie są niekonstytucyjne, a Sejm jest zobowiązany do przestrzegania konstytucji – mówi Interii Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS i jeden z inicjatorów wniosku do TK, na podstawie którego zapadł w 2020 roku wyrok ograniczający możliwość dokonania aborcji.
– W PiS zawsze istniały różne poglądy na temat kompromisu aborcyjnego, aczkolwiek dziwię się kolegom, którzy głosowali za powrotem do sytuacji sprzed wyroku TK. To wyraz lekceważenia albo konstytucji albo Trybunału – dodaje.
Z rozmów z politykami PiS wynika jednak, że część z nich do dziś uważa, że wniosek do TK był politycznym błędem, którego konsekwencje kosztowały PiS nie tylko utratę poparcia, ale być może i utratę władzy. To po wyroku TK i protestach kobiet doszło do tąpnięcia sondażowego, po którym notowania PiS już nigdy nie zbliżyły się do poziomu 40 procent.
Jarosław Kaczyński na jednym z zamkniętych spotkań miał stwierdzić, że decyzja o zaostrzeniu prawa aborcyjnego zapadła z powodów cywilizacyjno-moralnych. – W polityce trzeba czasem ponosić konsekwencje słusznych działań i my zdecydowaliśmy się je ponieść – powiedział wtedy.
PiS obawia się jednego tematu. Może jeszcze wrócić
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że temat aborcji, powodując ostre napięcia w koalicji rządzącej jest na rękę PiS, jednak politycy PiS mówią, że jest dokładnie odwrotnie – boją się tego tematu jak ognia.
– Dzisiaj każda dyskusja o aborcji przypomina, że to my stoimy za tym wnioskiem i przeciwko nam były wszystkie protesty kobiet i czarne marsze. Od razu skleja nas się z przekazem, że jesteśmy przeciwko kobietom i tak dalej. Nie służy nam ten temat pod żadnym pozorem – mówi nam jeden z polityków z Nowogrodzkiej.
Dlatego PiS – jak słyszymy – obawia się, że temat aborcji wróci jeszcze w tej kadencji Sejmu np. kiedy Sejm będzie próbował odrzucić prezydenckie weto w tej sprawie. To będzie dla PiS trudna politycznie sytuacja, bo klub będzie musiał zagłosować za podtrzymaniem weta, co znów może obudzić niekorzystne dla partii emocje z 2020 roku.
Wzajemne oskarżenia w klubie PiS. Chodzi o wyrok TK
Bartłomiej Wróblewski nie zgadza się jednak z takim spojrzeniem na sprawę. Jego zdaniem bez względu na to, czy posłowie PiS złożyliby wniosek do TK czy nie, lewica nie ustałaby w próbach liberalizacji prawa aborcyjnego.
– Przecież takie projekty były składane już przed 2019 rokiem przed naszym wnioskiem. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że niezależnie od naszych działań i tak lewica i liberałowie nie odpuściliby tego tematu. Dobrze się stało, że mamy jasny wyrok TK w tej sprawie. W innym wypadku dzisiejsza dyskusja dotyczyłaby już wyłącznie wprowadzenia aborcji na życzenie – mówi poseł.
Polityk wie, że w PiS bywa wewnętrznie atakowany za polityczne i sondażowe straty, jakie partia poniosła w wyniku wyroku do TK w sprawie aborcji. Odpowiada na te zarzuty tak:
– To rząd Mateusza Morawieckiego przez trzy lata od wyroku TK nie podjął działań, wypełniających zapisy tego wyroku. Chodzi o programy i konkretną pomoc skierowaną do matek i rodzin dzieci z wadami wrodzonymi. Po wyroku TK rząd schował głowę w piasek – uważa Wróblewski.
– Rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził dodatkowe wsparcie w ramach programu „Za życiem”, którego wcześniej nie było. Bez wątpienia trzeba rozwijać ten program, ale to nasz rząd zrobił tu bardzo ważny krok w tym obszarze – odpowiada Piotr Muller, poseł PiS, w przeszłości rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!