Taki apel zamieścił chociażby w zeszłym roku prof. Stanisław Czachorowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Jak mówił w materiale zamieszczonym na PAP Nauka: „Nie chodzi o to, aby całkiem zaprzestać koszenia, ale by robić to zdecydowanie rzadziej. Przede wszystkim zaś chodzi o zmianę sposobu myślenia o zieleni miejskiej i metodach gospodarowania nią. Krótko przycięte trawniki to kwestia mody. Przyszła do nas tak, jak moda na określone ubrania, samochody czy diety. Niestety, ta moda jest szkodliwa i nie przystaje do realiów.”
Skoro to moda, to dyskusja o koszeniu trawników jest niezwykle trudna. Zwłaszcza w Polsce, gdzie wszystko może szybko stać się kwestią światopoglądową. Wtedy każdy okopuje się na swoich pozycjach i nie jest skłonny ich opuścić. Ponadto obowiązuje zasada „wolnoć Tomku w swoim domku”, która w wypadku przyrody sprawdza się słabo, o ile w ogóle. Przyroda nie zna granic państw, posesji, działek. Jej zjawiska są ze sobą ściśle powiązane niezależnie od podejścia do ludzi do kwestii własności i swojej decyzyjności.
A z przyrodniczego punktu widzenia koszenie trawy nie ma większego uzasadnienia. Teoria, że koszenie trawy sprawia, że lepiej ona rośnie nie znajduje uzasadnienia. Ma to jednak wpływ na wzrost innych roślin, rosnących między źdźbłami i powszechnie uznawanych za chwasty. Koszenie rzeczywiście je eliminuje. Trawa jest dostosowana do utraty źdźbeł podobnych do koszenia. Przed wiekami w ten sposób ścinały ją zwierzęta. Ogromne stada kopytnych przemierzające równiny potrafiły ścinać ją bardzo krótko, ale robiły to regularnie, w pewnych cyklach. I wzrost traw dostosował się ewolucyjnie do tych cyklów.
Trawa powinna rosnąć, a nie schnąćUnsplash
Trawa jak każda roślina musi mieć czas na wzrost. Nie bez powodu nie zaleca się cięcia trawy w pełnym słońcu i koszenia zbyt krótko – dobry ogrodnik wie, że to właśnie zahamuje wzrost i sprawi, że powstaną łyse place pozbawione roślin. Warto przy tym pamiętać, że wysoka trawa jest niezbędna do utrzymywania wody w glebie. A to nie jedyny argument przemawiający za jej bujniejszą wegetacją.
Walory przyrodnicze i ekologiczne sprawiły, że łąki kwietne stały się niezwykle popularne w ostatnich latach. Z koszeniem traw jednak nie wygrały. Wiele miast mocno ograniczyło wykaszanie trawników i poboczy, ale nie rezygnuje z nich zupełnie. W prywatnych ogródkach i na prywatnych łąkach wszystko zależy od woli i wrażliwości przyrodniczej właściciela.
Spróbujmy więc zebrać argumenty przemawiające za koszeniem trawników i za pozwoleniem na ich wegetację albo wręcz postawieniem na łąkę kwietną.
Coroczne koszenie trawMariusz BlachEast News
Argumenty za koszeniem trawy:
– Estetyka. To argument koronny. Koszący uważają, że równy jak stół trawnik jest ładniejszy niż ukwiecona łąka, a z gustami ciężko się dyskutuje. Równo ścięta monokultura imituje dywan i sprawia, że mamy wrażenie porządku.
– Możliwość uprawiania sportu i aktywności fizycznych. Jeżeli grać w piłkę, badmintona czy rozłożyć kocyk, to tylko na równym trawniku.
– Likwidacja chwastów. W przeciwnym razie rozplenią się one na trawniku i zaczną konkurować z trawą o miejsce do życia.
– Ograniczenie liczby kleszczy i innych pasożytów. W powszechnym przekonaniu, mają one unikać nisko skoszonej trawy.
– Walka z alergią. Skoszona trawa nie pyli i sprawia, że pyłków powodujących uczulenia jest mniej.
Warto tu nadmienić, że kleszcze i inne pasożyty w różnych fazach rozwoju trzymają się różnej wysokości roślin. Zanim kleszcz zaatakuje żywiciela ostatecznego, którym dość rzadko jest człowiek, częściej kopytne i dzikie zwierzęta, szuka żywiciela pośredniego. Wylęgłe larwy poszukują jako żywicieli małych ssaków właśnie takich jak nornica czy mysz. Na nornicy, myszy czy jaszczurce larwy przebywają krótko. Muszą napić się krwi, po czym odpadają i przechodzą przeobrażenie w formę pośrednią zwaną nimfą. One celują w kolejnych żywicieli, nieco już większych. To mogą być zające, króliki itp. Ssą je przez tydzień, odpadają i przekształcają się w postać dorosłą. I ta postać czeka na większe kręgowce jak kopytne, psy, koty czy właśnie człowiek. Krótko przystrzyżona trawa ułatwia im dotarcie do żywiciela pośredniego.
Z kolei przycięta trawa nie dochodzi do tego momentu wegetacji, w którym zaczyna pylić. Jednakże im częściej kosimy trawę, tym więcej razy w ciągu roku może ona zakwitnąć i czas jej potencjalnego pylenia zostaje przedłużony o wiele tygodni, nawet miesięcy. Poza tym alergenem nie jest tylko pyłek. Podczas koszenia w powietrzu unosi się mnóstwo maleńkich fragmentów rośliny, które także uczulają. Koszenie zatem rozpyla te alergeny i zwiększa ryzyko uczuleń.
Łąka kwietna pozwala glebie lepiej przyswoić wodęeonidtit123RF/PICSEL
Argumenty za rezygnacją z koszenia trawy:
– Estetyka. Piękny dla kogoś, gładki trawnik dla innego wieje nudą. Jest pozbawiony życia i przez to mało interesujący. Dla takich osób ciekawsza jest łąka kwietna, z urozmaiconymi gatunkami roślin, obejmującymi nie jedną monokulturę, ale kilkadziesiąt roślin. Kwestie gustów nie podlegają jednak dyskusji.
– Większa różnorodność. Nieskoszona łąka to łatwiejsza wymiana genetyczna, zapylanie i ściąganie zapylaczy jak pszczoły, motyle i inne owady, urozmaicenie gatunkowe przyrody. Dochodzą do tego gatunki podziemnych zwierząt, od owadów po kręgowce, które sprawiają, że gleba inaczej pracuje. To także nieograniczona wegetacja w pełnym cyklu roślin, bez sztucznego przedłużania go kolejne miesiące. Łąka kwietna bez koszenia staje się małym ekosystemem, trawnik po skoszeniu nie ma takich właściwości.
– Gospodarka wodna. Wyższa trawa urozmaicona kolejnymi gatunkami roślin korzystniej przytrzymuje wodę w gruncie. Zwarte rośliny łatwiej transpirują, co oznacza że wolniej paruje woda zgromadzona w naziemnych częściach rośliny. Utrata wody jest niższa, nie wymaga aż takiego nawadniania jak trawnik. Dlatego też nie zaleca się koszenia trawników w najbardziej upalne i suche dni, gdyż prowadzi to do błyskawicznego wysuszenia gleby. I odwrotnie, przy intensywnych deszczach gleba staje się nieprzepuszczalna i może powodować podtopienia.
„Czysta Polska”: Oczka wodnePolsat News