Informacje na temat działań kontrolnych podjętych wobec sieci Biedronka podał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów dla portalu gazeta.pl. Okazuje się, że na prośby klientów badane będą SMS-y wysyłane przez dyskont. Dopiero co rozpoczęto, akcję a o specjalnych wiadomościach już zrobiło się głośno. Czy Jeronimo Martins Polskai będzie miał sobie coś do zarzucenia?
Biedronka zaatakowała Lidla. Klienci wkurzeni
Zaczęło się od SMS-ów rozsyłanych 5 lutego przez Biedronkę. Te miały pogrążyć Lidla i pokazać, że w nim jest o wiele drożej. Nie wszyscy klienci byli zadowoleni z akcji i postanowili działać. Sprawę skierowano do UOKiK. „Otrzymujemy skargi konsumentów na wiadomości wysyłane przez Jeronimo Martins Polska i je analizujemy wyłącznie pod kątem możliwości naruszenia zbiorowych interesów konsumentów” – przekazał mediom urząd.
UOKiK zbada SMS-y Biedronki
Biedronka podkreślała, że wszystkie informacje o różnicach w cenach między nią a Lidlem są prawdziwe i sprawdzone. Wynikało z nich, że niemiecki dyskont drożej sprzedaje m.in. mandarynki czy papier toaletowy. Konkurencyjna sieć zarzuciła jednak Biedronce propagowanie nieprawdy i podkreśliła, że ceny są inne niż prezentowane w SMS-ach. „Pragniemy zaznaczyć, że rozpowszechniane informacje o cenach wybranych produktów w sieci Lidl Polska są nieprawdziwe i wprowadzają konsumentów w błąd” – komentowała sprawę Aleksandra Robaszkiewicz, Head of Corporate Communications and CSR, Lidl Polska.
Jak jest naprawdę? Wygląda na to, że klienci musieliby sprawdzić sami, bo zarówno Biedronka, jak i Lidl mówią swoje. To właśnie UOKiK może pomóc rozstrzygnąć konflikt i wyjawić ewentualne nieprawidłowości. „Reklama porównawcza jest dozwolona, jeśli jednak przedsiębiorca porównywany w kampanii reklamowej uzna, że podawane dane nie są prawdziwe, ma możliwość dochodzenia swoich praw w sądzie. Umożliwia to ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji” – zdradzali przedstawiciele UOKiK.